Dlaczego po 40-tce postanowiłam się rozwijać – i co mi to dało?
Jeszcze kilka lat temu sądziłam, że po czterdziestce to już raczej czas na „ustabilizowanie się”, a nie na nowe początki. Etat, dom, obowiązki – wszystko funkcjonowało „jakoś”. Nie było dramatu, ale… czegoś brakowało.
Brakowało mnie samej.
Rutyna zamiast rozwoju
Każdy dzień wyglądał podobnie. Praca, zakupy, dom, serial wieczorem. Niby wszystko w porządku, ale coraz częściej łapałam się na tym, że działam jak automat. Coraz mniej rzeczy mnie cieszyło, coraz częściej czułam znużenie i brak sensu.
Zrozumiałam, że to stan, który wiele kobiet po 40. roku życia zna aż za dobrze. Jak pisze Olgietta:
„Odczułam wewnętrzną pustkę dotyczącą mojego osobistego rozwoju… Wiedziałam, że to najwyższy czas, żeby coś zmienić.”
Nie chodziło o wielką rewolucję. Po prostu… potrzebowałam czegoś więcej. Czegoś dla siebie.
Przypadkowy kurs. I wszystko się zaczęło…
Na początku był przypadek – zobaczyłam reklamę darmowego kursu online o zarządzaniu czasem. Zdziwiłam się, że to może być takie ciekawe. Zrobiłam go w kilka dni. Potem kolejny – już płatny. I nagle odkryłam świat, który od dawna istniał, ale ja go wcześniej ignorowałam.
Kursy online stały się dla mnie nie tylko źródłem wiedzy, ale przede wszystkim iskrą, która zapaliła we mnie motywację, ciekawość i chęć do działania.
Jest wiele różnych platform oferujących kursy online – na początek warto sięgnąć np. po Udemy i sprawdzić, które tematy najbardziej nas ciekawią. To dobry sposób, by bez stresu zacząć przygodę z rozwojem. A gdy już poczujemy, w którą stronę chcemy iść – warto pomyśleć o dalszej edukacji u specjalistów lub mentorów.
Co mi dał rozwój po czterdziestce?
Poczucie sensu – zamiast „odbębniać” codzienność, poczułam, że znów się czegoś uczę, rozwijam, idę do przodu.
Pewność siebie – każdy ukończony kurs to małe zwycięstwo. Zaczęłam wierzyć, że potrafię więcej niż myślałam.
Nowe możliwości zawodowe – kursy z marketingu i pracy zdalnej otworzyły mi drzwi do dodatkowych zleceń. Pierwszy raz zarobiłam poza etatem – na własnych zasadach.
Lepsze relacje z samą sobą – zaczęłam inwestować w siebie. Czas, który kiedyś wydawałam na błądzenie po internecie, dziś przeznaczam na rozwój.
Nową pasję – dziś testuję kursy z prawdziwą przyjemnością i dzielę się moją drogą z innymi – właśnie tu, na blogu.
Nigdy nie jest za późno
Rozwój po 40-tce nie jest ani śmieszny, ani „na pokaz”. Jest potrzebny. To moment, kiedy masz już doświadczenie, ale jeszcze mnóstwo siły, by iść dalej. Nie musisz rzucać wszystkiego – wystarczy jeden mały krok.
Moim było kliknięcie w pierwszy kurs.
Dziś nie tylko uczę się regularnie, ale też pomagam innym wybierać mądrze. Bo nie każdy kurs jest wart uwagi – ale każdy krok w stronę siebie zawsze się opłaca.
Jeśli potrzebujesz motywacji, żeby ruszyć z miejsca, zajrzyj tutaj: Jak zmotywować się do działania
Sprawdź też: