„Nie mam czasu na kursy” – 5 sposobów, jak mimo wszystko uczę się regularnie
To zdanie słyszałam… od siebie. Nieraz. „Nie mam czasu”. „Może w przyszłym tygodniu”. „Jak ogarnę to i tamto, to wtedy…”. Brzmi znajomo?
A potem mijały tygodnie, miesiące – a ja nadal stałam w miejscu.
Dziś uczę się regularnie. Nie dlatego, że mam więcej czasu – ale dlatego, że zmieniłam podejście. I dziś pokażę Ci moje 5 prostych sposobów, które pozwalają mi robić kursy mimo pracy, domu, życia i braku siły.
1. Nie czekam na wolny wieczór – uczę się po 15 minut
Kiedyś planowałam „idealne warunki”: cisza, herbata, zapalona świeczka i 2 godziny tylko dla mnie. Zgadnij, jak często to się zdarzało? Rzadko.
Dziś działam inaczej. Oglądam jeden moduł dziennie – nawet jeśli trwa tylko 10–15 minut. Rano przy kawie. Albo w aucie (jeśli to audio). Albo między obiadem a praniem. To nie perfekcja, to postęp.
Badania pokazują, że krótkie, regularne sesje nauki online zwiększają skuteczność nawet o 18% w porównaniu do tradycyjnych metod.
Źródło: myownconference.com
2. Mam „okno edukacyjne” – jedno konkretne miejsce w tygodniu
W moim kalendarzu jest jedno stałe okienko: wtorki o 20:00 – czas na kurs. Tak jak inni mają serial, ja mam swój rozwój. Gdy to zapisałam i potraktowałam jak spotkanie – stało się realne.
3. Nie robię wszystkich kursów naraz – tylko jeden na raz
Kiedyś zaczęłam 3 kursy… i nie skończyłam żadnego. Teraz uczę się po kolei – jeden kurs, jeden cel, jedna ścieżka. I dzięki temu naprawdę coś z tego mam.
4. Słucham zamiast tylko oglądać
Nie każdy kurs wymaga siedzenia z zeszytem. Wiele z nich można odsłuchiwać jak podcast – w samochodzie, przy sprzątaniu, na spacerze. Tak zrobiłam z jednym kursem mindsetowym – i weszło mi to w nawyk.
5. Daję sobie luz – lepiej wolno niż wcale
Nie muszę kończyć kursu w tydzień. Nie ścigam się. Uczę się dla siebie. Jeśli potrzebuję miesiąca – to dobrze. Najważniejsze, że idę do przodu.
Brak czasu to często wymówka, którą karmimy perfekcjonizm. Nie potrzebujesz godziny dziennie ani idealnych warunków. Wystarczy systematyczność, nie intensywność.
I wiesz co? Im bardziej uczę się regularnie, tym więcej mam... energii.
Bo rozwój to nie obowiązek – to prezent dla siebie.
Sprawdź też: